Cukierniczka zakochana w exotic pole dance. Wywiad z Martyną Turzyńską
Dziś rozmawiamy z Martyną Turzyńską, znaną na Instagramie jako @tysiaczenko. Martyna zaczynała, jak wiele z nas jako pole dancerka, a obecnie tańczy exotic pole dance. W połowie maja wystartowała w swoich pierwszych zawodach i dała show porównywalne do występów królowej exotic, Karoliny Faryńskiej. Martyna jest także pasjonatką pieczenia i dekorowania tortów, prowadzi profil @słodka_sprawka, a exotic pole dance jest dla niej formą terapii.
Cześć Martynko! Zacznijmy od tego jak wyglądała Twoja droga w pole dance i exo? Kiedy zaczęłaś, jak długo trenujesz?
Pomysł na pole dance wziął się od mojej siostry, która w naszej rodzinie zaczęła trenować pole dance, potem moja druga siostra zaczęła trenować no i na końcu musiałam też być ja.
Nie mogłaś być gorsza niż siostry;)?
Tak! Wszystkie zaczęłyśmy trenować od pole dance’u i taki stricte pole dance trenowałam 4 lata od 2016 roku aż do pandemii, gdzie była chwila przerwy. I dopiero po ponownym otwarciu siłowni i salek pole dance wróciłam, ale już tylko na exotic.
Czemu nie na pole dance?
Chciałam spróbować czegoś nowego. Ta sama historia była u moich sióstr, też zaczęły wówczas trenować exotic pole dance. No i tak mi się spodobało, że taki siłowy pole dance zaczął odchodzić na dalszy plan.
Masz takie poczucie, że w exotic pole dance bardziej się spełniasz? Co czujesz podczas tańca?
Sam exotic jest dla mnie wyrażeniem siebie, ale też złapaniem pewności siebie czego wcześniej nie miałam, bo strasznie się wstydziłam. Wstydziłam się tego jak wyglądam i najlepiej to abym tańczyła w czymś zabudowanym. Tak też wyglądałam na początku swojej przygody z exotic pole dance: legginsy, koszulka z długim rękawem. A teraz to wygląda tak, że im więcej odkrytego ciała tym fajniej 😉
Czyli exotic pole dance zbudował Twoją pewność siebie?
Tak, zdecydowanie.
Czy pamiętasz swój pierwszy trening exotic? Masz jakieś doświadczenie taneczne lub akrobatyczne?
Tak pamiętam. I nie, nie mam takiego doświadczenia. Wcześniej byłam pływaczką. Chodziłam do szkoły sportowej, a więc wcześniej sport był w moim życiu. Trenowałam wyczynowo, więc mogłam jeść wszystko co chciałam. Kiedy nabawiłam się kontuzji i musiałam skończyć z „karierą” pływacką to gdzieś ta masa się pojawiła u mnie. Musiałam po prostu znaleźć coś nowego w czym będę się odnajdywać. I stąd pomysł na pole danc. Ale wcześniej z tańcem nie miałam nic wspólnego.
Jak się czułaś na pierwszych zajęciach exotic?
Coś tam wiedziałam o exoticu od sióstr. Dostałam super rady od nich, że trzeba się trzymać na platformach, żeby podnosić te szpilki do góry. Od początku miałam wbijane to do głowy. Siostry też tego pilnowały. A pierwsze zajęcia wspominam… wspaniale. Do tej pory chodzę na zajęcia do tej instruktorki, Pauli Wachol. I można powiedzieć, że razem z Paulą się po prostu rozwijam. Oczywiście w między czasie chodziłam też do innych instruktorek, ale to Paula skradła moje serce.
Masz jakieś exoticowe marzenia? Zawody? Bycie instruktorką?
Chyba nigdy tak o tym nie marzyłam, ale jak pojawiła się okazja wystąpienia na pierwszych zawodach, co prawda wewnętrznych, pomyślałam: „Dlaczego nie?”.
Stwierdziłam, że spróbuję, zobaczę jak się w tym sprawdzę. Ja mam problem ze stresem. Często mnie ten stres zżera. Więc chyba jednak wolę pozostać z takim tańcem dla siebie i utrzymać go w formie treningowej.
A stresujesz się najbliższymi zawodami?
Jak na razie nie.
A myślisz, że przed wyjściem na scenę pojawi się stres i myśli w stylu: „Boże, po co ja to zrobiłam”? Czy mimo wszystko chcesz się sprawdzić i czujesz się w miarę spokojna?
Nie, myślę, że będzie fajnie i też mam takie podejście, że jestem u siebie. Bo w tym studio czuje się jak u siebie w domu.
Wielokrotnie tam ćwiczyłaś, nagrywałaś się, oglądały Cię inne dziewczyny. To jest chyba najlepszy sposób na pierwszy start w zawodach, aby przełamać lody i stres z tym związany. W wewnętrznych zawodach i w swojej szkole.
Nie myślisz w takim razie o starcie w kolejnych zawodach?
Zobaczę co czas pokaże. Może za rok?
Powiem Ci, że z doświadczenia dziewczyn, z którymi rozmawiam, często jest tak, że przed wyjściem na scenę przychodzi czasem stres, czasem euforia. Ale to co mówi każda z dziewczyn to to, że chcą jeszcze raz. I już wypatrują kolejnych startów. To jak z tatuażem, nigdy nie kończy się na jednym;) Także życzę Ci abyś to poczuła, jeśli oczywiście będziesz chciała to poczuć. Aby te zawody dodały Ci wiatru w żagle i rozwinęły Cię dalej.
Mam nadzieję, dziękuję.
Masz wokół siebie jakieś inspirujące osoby? Osoby, które Cię motywują?
Tak, jest to cukiernictwo. Co jest totalną rozbieżnością. Ale tak w sumie od zawsze interesuje się cukiernictwem. Popisowym ciastem mojej mamy jest zakalec („Mamo przepraszam Cię”), więc ktoś musiał po prostu przejąć te obowiązki pieczenia w domu no i ja się zajęłam tymi słodkościami. I tak wyszło po prostu. Zrobiła kurs na torty, torty piętrowe. Ostatnio były makaroniki. Więc gdzieś tam idę w tym kierunku, żeby rozwijać się w słodką stronę.
Najbardziej to bym chciała być i tu i tu 😉
Ok to będziesz pierwszą cukierniczką tańczącą exotic pole dance.
Ale myślę, że gdzieś bliżej przyszłościowo jest mi cukiernictwo. Exotic traktuje jako hobby i jako formę terapii. Coś co pozwala mi się uspokoić, co pomaga w leczeniu depresji.
Obecnie leczysz się na depresję?
Na depresję i stany lękowe.
Często jest tak, że w ogóle tego nie widać po ludziach.
Super, że znalazłaś coś co jest Twoją terapią. A masz tak czasem, ze jak Ci nie wychodzi na treningu to dopada Cię smutek, gorszy nastrój itd.?
No pewnie, zdarzają się takie dni. Ale umówmy się, pomimo tego, że ja trenuję już tyle lat to nie czuje się jakimś pro exo kotem. Bo jednak cały czas widzę, że brakuje mi siły, rozciągnięcia, ale nie przeszkadza mi to.
Wiesz już czym i w jaki sposób te braki możesz nadrobić i ukryć, prawda? Ten kto już tańczy jakiś czas wie, że nie musi potrafić zrobić szpagatu, bo w tańcu często ten szpagat jest tzw. „oszukany”.
Tak, a poza tym, ja przychodzę tam dla ludzi, żeby się dobrze bawić przede wszystkim.
Co byś powiedziała osobom, które boją się zacząć, bo myślą, że będą oceniane? Osobom, które wstydzą się pokazywać swoje ciało do tańca?
Rozbierajcie się, bo pupy są super! Tego się nauczyłam od wszystkich dziewczyn. Kiedyś przychodziłam na trening i pytałam, czy mogę być w długich spodniach, bo nie chcę pokazywać swojej pupy. A teraz „pokazać pupę” i jazda. Nie ma się czego wstydzić. Nie musicie tego udostępniać na Instagramie ani gdziekolwiek, ale sama zobaczysz, że jest w Tobie coś takiego wow. Mimo tego, że jesteś spocona, czerwona, masz roztrzepane włosy to i tak poczujesz się super.
Masz jakąś bratnią duszę, którą poznałaś na treningu?
Oczywiście na samym początku były to moje siostry. I długo przez wiele lat nie miałam takich pole dance’owych koleżanek. Na treningach nie czułam takiej przyjaznej atmosfery, takiego flow, aż w końcu zaczęłam trenować w Full Moon i dopiero tutaj bardziej się z dziewczynami zaprzyjaźniłyśmy i jest kilka takich bliskich mi dziewczyn.
Jakie masz teraz marzenia?
Wygranie zawodów nie jest dla mnie marzeniem. Idę tam, żeby się sprawdzić, idę tam, żeby wystąpić przed publicznością. Pewnie dlatego też nie odczuwam z tego powodu takiego stresu, bo nie mam takiej potrzeby, że musze tam dobrze wypaść. Idę tam, żeby się dobrze bawić. Ale najbliższym moim marzeniem jest własna cukiernia.
Życzę Ci w takim razie abyś spełniła swoje marzenie. I abyś była jedyną w swoim rodzaju exotic cukierniczką. Dziękuję za rozmowę.
Super rozmowa! Martyno, Twoja historia jest bardzo inspirująca. To wspaniałe, że zarówno pole dance, jak i cukiernictwo przynoszą Ci tyle radości i satysfakcji. Oby tak dalej!